czwartek, 28 lutego 2013

Komu w drogę... :-)

Temu dobry samochód :-)

Jadę jutro do Wrocławia, oblukać suknię ślubną mojej młodszej sis. Cierpi katusze potworne, bo niby już wybrała, ale nie jest pewna.... Bo marzy jej się .....właśnie.... marzy jej się piękna suknia, w której będzie wyglądała olśniewająco, ale nie wie jaka ona ma być :-)  Jadę więc na ratunek i głos zdrowego rozsądku, bo ja nie owijam w bawełnę i nie będę się bała jej powiedzieć tak albo nie. Tak przynajmniej zawsze było, oby moja misja przebiegła pomyślnie :-)

Moja była cuuuudna....... Założyłam tę jedną i wiedziałam, że nie chcę innej.



Hehehehe......taka śliczna byłam :) A mąż jaki szczypiorek! 

A to przyszłą panna młoda, TEN wielki dzień zbliża się wielkimi krokami - 29 czerwca. 



Jaka u was jest moda? Na weselicho zakładacie długie czy krótkie sukienki? A ja w dodatku mam być świadkiem....stresuję się :-/ Eeee...nie.....raczej się cieszę :-)

A tak z innej beczki

Przeczytałam ostatnio fajną (słowo użyte celowo) książkę. Nie jest wybitna, ale bardzo dobrze się ją czyta. Jest taka....zwyczajna, a jednocześnie nie. Opisuje sytuacje które każda z nas zna, tak czy inaczej, czasy, niedawne, które również dobrze znamy. Polecam jako przyjemną (nie mówię, że bardzo lekką) lekturę :-)


Mam teraz do przeczytania 3 książki, tylko tyle zostawiłam po ostatnich porządkach na szafce nocnej. Bo było ich chyba z 15. Namiętnie kupuję książki, dwie naraz, a ja mam tylko jedną parę oczu. No i już jest 22:07. A jeszcze nie poczytałam co u Was..... chyba nie będę jedyna jak napiszę, ze moja doba jest zdecydowanie za krótka. 



Do Lilki wróciłam, bo zaczęłam tę książkę jesienią, ale bardzo mnie zmęczyła. Lubię Kalicińską, bardzo dobrze mi się czytało Dom nad rozlewiskiem i kolejną część również, trzecia już.....mniej. Zwyczajny facet bardzo, ale Lilka mnie nie zachwyciła. Jest OK, ktoś kto zaczyna ją czytać nie zawiedzie się, ale ona ma specyficzny sposób pisania i trochę miałam tego dość. Ale czytam dalej, z nowym zapałem :-)


Białe trufle bardzo mnie zainteresowały, bo przeczytałam w ostatnim Twoim Stylu artykuł o bohaterze tej książki Auguste Escoffier - francuskim restauratorze. Jeden człowiek a tyle zrobił, zmienił...dzięki niemu dziś mamy takie a nie inne restauracje. Czytałam z otwartymi ustami, a po południu byłam w Empiku i wpadłam na półkę z tą właśnie książką. No i jak mogłam jej nie kupić?! 

A Smażone zielone pomidory ktoś mi pożyczył, słyszałam wiele pochlebnych słów, więc mam okazję, to przeczytam. 

Czas iść spać! Jutro ciężki dzień, wiele kilometrów.....

Spokojnej nocy :-)

19 komentarzy:

  1. Śliczne zdjęcie ślubne. Co do długości sukni na wesele to zależy od wyglądu nóg:)).Zazdroszczę , że będziesz we Wrocławiu bo to moje ukochane rodzinne miasto, a co do książek to smażone....gorąco polecam:))
    Pozdrawiam gorąco:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również kocham to miasto, studiowałam tam :-)
      Oj...te nogi....muszę więc nad nimi popracować ;-)
      Pozdrawiam! :-)

      Usuń
  2. Ależ ślicznie wyglądałaś, ach aż mnie nachodzą wspomnienia, to juz prawie 7 lat temu.... Tez miałam ta jedyną i wiedziałam, że to ta i żadna inna.... Pozdrawiam przyszła Pannę Młodą i życze powodzenia:)
    P.S.
    Jako świadek w krótkiej suknience, niedawni byłam na dwóch ślubach i bardzo mnie sie to podobało, że odeszła moda na drugą pannę młodą tyle, że w kolorze (mam na myśli te długie suknie)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :-) Nam we wrześniu minęło 5 lat :)
      Ostatnio byłam we wrześniu na 2 weselach i królowały krótkie kiecki właśnie, szczególnie, że to będzie czerwiec, może być gorąco....
      Pozdrawiam!

      Usuń
  3. KSiążek tych nie znam muszę coś o nich poczytac:)))))
    JA ze swoja sukienką ślubną miałam tak jak Ty...załozyłam i już innej nie chciałam:)))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A czytaj czytaj, mnie bardzo fascynuje postać tego restauratora, ale najpierw Lilka!!
      Moja kiecka do mnie prawie przemówiła :p
      Pozdrawiam!

      Usuń
  4. Piękne to Wasze ślubne zdjęcie:)
    Co do książek to czytałam tylko "Smażone, zielone pomidory". Uwielbiam tą książkę i często do niej wracam. Powinna Ci się spodobać:)
    przyjemnej lektury:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Tez lubię to zdjęcia, cała sesja była bardzo udana :)
      Zaczęłam już czytać "Pomidory..." - jest w porządku, choć nie zachwyca, ale najpierw Lilka, potem "Trufle" i pomidory :)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  5. Och jak ja chciałabym mieć siostrę. Oczami wyobraźni już widzę jak moje dziewczyny doradzają jedna drugiej przy wyborze sukni ślunej. :))
    Z suknią miałam to samo co Ty gdy włożyłam wiedziałam, że to ta, aż mnie dreszcze przeszły.
    Powodzenia w doradzaniu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, doradzałam....błagała mnie żebym przyjechała. Bo nie mogła spać ;-) A ja wsiadłam rano w samochód, 3 godziny, oglądanie - wybrałyśmy tę, którą ona sobie wybrała, śliczna! - zjadłam coś na szybko i za kolejne 3 godziny byłam w domu....
      Mogłoby tak mi pójść wybieranie kiecki na to wesele, bo nie mam wcale pomysłu, ani (najgorsze) figury!
      Buziaki!

      Usuń
  6. Wyglądałaś przepięknie!!!!
    Uśmiech, spojrzenie, wszystko, ach! i suknia... mmm :)

    Jestem strasznie ciekawa całej Twojej sesji ślubnej.

    Cieszę się, że znalazłyście z Siostrą tę jedyną suknię na Jej ślub i zazdroszczę takiego wspólnego dnia. Dobrze ma Twoja Sis, że Cię ma.

    Miłej niedzieli! Uściski :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :-) Nieskromnie mówiąc, to tak, w dniu ślubu wyglądałam wspaniale ;-) A sesję może kiedyś jakoś przy okazji, pokażę.
      Ja też jestem zadowolona, że udało się z tą sukienką :-)
      Dziękuję :)
      Pozdrawiam!

      Usuń
    2. Pięknie powiedziane!

      A sesję z wieeelką przyjemnością obejrzałabym!

      Ściskam!

      Usuń
  7. Ale wy podobne jestescie :)a ty cudnie wygladalas w tej sukni no i maz tez :)na wesele ja zazwyczaj taka ciut za kolano lub do kolana sukienke miewam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja koszmarnie wspominam swoją suknię ślubną i fryzurę z tego dnia - gdybym mogła przeżyć ten dzień od nowa, dużo bym zmieniła ... Długa historia :) Jednak tak naprawdę wtedy nie liczyło się nic prócz tego, kto stał przy moim boku ^^
    Co do książek - na mojej liście czytelniczej wciąż znajduje się "Lilkę"; jakoś pod ręką ciągle coś innego. "Smażone zielone pomidory" znam z ekranizacji - gorąco polecam!
    P.S. Dziękuję za piękny komentarz u mnie ^^ I ja się wzruszyłam. Ściskam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba najbardziej tego się obawiałam, że coś mi nie wyjdzie i będę rozmyślać o nieudanym makijażu lub rozlatującej się fryzurze. Na szczęście ominęły mnie takie przeboje, jedyne czego teraz żałuję to braku fotografa na uroczystości. Szczególnie, że sama lubię rozbic i oglądać zdjęcia, więc tych moich, profesjonalnych mi brakuje.
      Ja też tej Lilki jakoś nie mogę doczytać....wciąż wymyślam inne zajęcia ;-)
      Buziaki dla dziewczynek ;-)
      Pozdrawiam! :-)

      Usuń
  9. A ja nigdy nie miałam prawdziwej sukni ślubnej...bo brałam ślub cywilny i do tego w 20 tyg ciąży..i tylko miałam długą spódnicę i żakiecik z Hery..Ale jak każda dziewczynka marzyłam o takiej boskiej kreacji:-) I ty i siostra przepięknie wyglądacie!! Lilkę mam czytałam, ciężko mi się ją czytało zwłaszcza że niedawno zmarł mój dziadek na raka...bardzo ciężko mi było przez nią przebrnąć. Pozostałych dwóch nie mam i nie czytałam ale już wiem co kupię Smażone pomidory koniecznie. Ściskam i pozdrawiam !!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam do mnie na bloga po nominację :-) https://myhomeandheart.wordpress.com/2013/03/09/nominacja/comment-page-1/#comment-244

      Usuń
    2. Sama dobrze wiesz, że to nie suknia najważniejsza, choć tak jak piszesz, każda z nas chciałaby być tego dnia księżniczką :-)
      Dziękujemy :-) Oby tak samo (lub lepiej ;-) ) udało nam się wyglądać na koniec czerwca :-)
      Bardzo, bardzo dziękuję za nominację!! W najbliższym czasie rozpracuję pytania od Ciebie :-)
      Pozdrawiam gorąco!

      Usuń