Nie, na szczęście nic nas nie użądliło (nawet komary, bo żaby się u nas rozgościły na dobre i komarom to nie po drodze), ale pszczoły i bąki mają co robić w naszym ogrodzie.
Maja już jest tak przewrażliwiona, że jak tylko słyszy brzęczenie, od razu cichnie, odsuwa się i każe nam się z danego miejsca wynosić ;-)
U nas bardzo gorący czas - nie tylko ze względu na pogodę, ale wesele zbliża się WIELKIMI krokami.... To już niecałe 2 tygodnie! A ja wciąż nie mam sukienki!!! Mąż mój szanowny garnituru również odpowiedniego nie posiada..... Nawet dla Majki nie mam sukienki, bo nie ma rozmiaru! Aaaaa.....! Niech ktoś na chwilę zahamuje czas.... Planujemy z mamą wystrój bramy i ogrodu (przyszłej panny młodej brak, siedzi jeszcze we Wrocławiu), a jak na złość cały ogród jest piękny i uroczy, roślinność poraża, kwiaty kwitną, krzewy zachwycają, tak brama wjazdowa (gdzie goście będą witać Młodego) jest brzydka, nieefektowna i straszy. Dobrze, że choć kosza nie ma (chwilowo, ale fakt) ;-) Nie wiem jak wytrzymamy najbliższe dni, panika mojej mamy osiąga apogeum. Nie znam bardziej czarnowidzącej osoby. Moje nerwy w strzępach. Ale pocieszam się, że za 14 dni już będzie po wszystkim.....
No i upał...... nareszcie. Choć osobiście nie znoszę, tak tęskniłam za ciepłymi dniami. Dzieciaki przeszczęśliwe, bo całe dnie spędzamy na dworze. Ale i w domu potrafią się ładnie razem bawić (i wygłupiać też). Coraz chętniej bawią się razem i coraz lepiej im to wychodzi :-)
Milenka co dzień to więcej mówi, powtarza słowo które jej się spodoba. Spokojnie można się już z nią dogadać. Jeśli tylko ktoś wie co to 'babaw', 'ziuu', 'miau', 'nini' i tak dalej...... :-) Tylko sikać nie chce, to znaczy chce, ale w pampersa i po nogach. Nocnik mógłby nie istnieć. Ani razu nie udało nam się wysiusiać tam gdzie należy...... bbrrrr..... Majka po prostu zawołała i nauczyła się w jeden dzień. Mila jakaś oporna w tym temacie.....
Ale najgorsze to to, że ja znów oczywiście na diecie. Efekty marne, ale wciąż walczę. A Wy tu o takich pysznościach! Bezach, śmietanach, truskawkach, ciastach i deserach! Katusze dla moich kubków smakowych............
Późno już, padam ze zmęczenia, słońce i temperatura robią swoje.
Dobranoc Blogerki :-)
"Babaw" to dla Nikusi plac zabaw, ciekawe co znaczy u Milusi :-) U nas odpieluchowanie też opornie idzie, chociaż mój upór robi swoje.Powodzenia na diecie!
OdpowiedzUsuńU nas to też jest plac zabaw ;-)
UsuńMila jakby maleńki krok do przodu zrobiła - mówi jak leje na podłogę....siiii.... ale gacie juz mokre ;-)
Dzięki! :-)
A ja Ci zazdroszczę Kasieńku tych emocji, przygotowań i tego cudnego rodzinnego zamieszania. Chłonę każde Twoje słowo o zbliżającym się ślubie i weselu i przeżywam z Wami w wyobraźni. Ja strasznie lubię takie klimaty. Życzę z całego serca by udało się wszystko tak jak sobie planujecie. A Mamie wysyłam pokrzepiający uścisk - na pewno wszystko się uda zrobić na czas i będzie przecudownie. Buziaki dla wszystkich!
OdpowiedzUsuńYyyy...... u mnie te klimaty to straszna nerwówka..... Ale - będę pisać co i jak! Będziesz na bieżąco :-)
UsuńBuziaki!!
Na diecie... no, proszę Cię. Kiedy jak kiedy, ale teraz można opychać się czereśniami przyspieszającymi przemianę materii, niskokalorycznymi truskawkami i arbuzem, chłodniki, młodą kapustkę, koktajle sezonowe, sałaty z pimidorkami, rybki (rybki, już wiemy, że nie, sorry), lody w ostateczności, jakieś sorbetowe najlepiej, bez dodatku cukru... Nie przekonałam Cię?
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa Twojego weselnego wyglądu :)
Trzymaj się w pionie
Lucy
Lucy, jak się wygląda tak jak ja, to już musi być ostra dieta. Przez ostatnie kilka tygodni schudłam ok 6kg. Zaczyna być widać twarz :P Jeszcze tylko trochę, to wesela i na wakacje, czyli jeszcze minimum kolejne 6kg :P
UsuńJa też jestem ciekawa co uda mi się kupić :P Obiecuję, że wstawię całe mnóstwo zdjęć z imprezy :)