Zmiany (plus mały edit)

Zrobiło się u mnie w salonie lekko wiosennie :-) Gałązki co prawda bez listków, ale obrodziły w jaja ;-) I namiętnie co rusz przynoszę do domu kwiaty, kolorowe, pachnące, cieszące oczy. Jak byłam u siostry kupiłam przecudne tulipany w rewelacyjnym kolorze fuksji.... A wiecie co robić, żeby ścięte tulipany długo i prosto stały w naszym wazonie? Po przyniesieniu do domu kładziemy je na blacie, bez wody (jeśli są w folii, to ją zostawić) żeby oddały wodę. Nasze leżały ze dwie godziny bo mi ich szkoda było ;-) Potem należy odciąć końce, ze skosu i wstawić do wody, najlepiej z odżywką (dostępne w kwiaciarni). Stoją piękne, dumne, wyprostowane :-)

Mam katar więc nie czuję ich zapachu, cieszę tylko oczy....

A! No i wspomniane wcześniej gałązki, pną się i wiją w towarzystwie zwierzaków

Musiałam to postawić wysoko, żeby dziewczynki nie ściągały, obawiałam się, że Mila w szczególności będzie się chciała bawić piłeczkami. Obawy moje były bezpodstawne, bo Milcia była zajęta i nie zwracała uwagi co mama wyprawia

Na popołudnie byłam umówiona ze znajoma fryzjerką, że przyjdzie mi ufarbować włosy. Najchętniej ścięłabym na krótko, no ale to wesele.... a mam bardzo przesuszone włosy od rozjaśniania i zmieniłam kolorek na ciemny Iza od razu zaproponowała, że podetnie też włosy Majuni. Sama zainteresowana, oczywiście była bardzo chętna..... I pojawiła się...grzywka!

Milcia nie dała się tknąć, choć grzywę ma jak lew, ale uciekała na widok nożyczek, a tym bardziej Izy ;-)

Miłego dnia :-)

Ps. No w sumie tak myślałam, żeby wrzucić swoją fotkę, ale mi się zapomniało. Pobiegłam więc zrobić sobie słit focię ;-)

;-)