czwartek, 24 stycznia 2013

Niezdecydowana


Chciałam przecież być w domu, wziąć urlop wychowawczy. A każda mama wie, że w domu jest tyyyle do zrobienia, że czasami do pracy chodziło się po to, żeby odpocząć. Czy kiedyś będzie tak jak sobie wymarzyłam? Jestem w domu z dziećmi, ale w swoim domu? Każdy kto choć przez chwilę mieszkał z rodzicami lub teściami wie, ile ma to plusów a ile minusów..... Wciąż czuję się jakbym miała 17 lat. Ale jak potrzebuję 10 minut z kawą, to wiem, że mama te kilka minut z maluchami wytrzyma... jak potrzebuję wyjść do sklepu, to nie muszę pakować całej ferajny ani czekać na małżonka - pojadę ja albo mama.... Ale ludzie tak pragną wolności i swobody, prawda?
Staram się nie wykorzystywać mamy za bardzo, ona już swoje dzieci odchowała, ale Maja nie ma takich skrupułów ;-) Dziś w nocy śniło jej się coś złego i nie przyszła do mnie, tylko poszła do babci, bo w u mnie w sypialni śpi Milenka i żeby jej nie obudzić, to ona pójdzie do babci.... Taki spryciarz.
Teraz jak jest w domu, już drugi tydzień, mam okazję ją poobserwować.

1. Pupeć - to najlepszy przyjaciel mojej córci, ma go 3 lata, prawie się z nim nie rozstaje. Jest mocno zmaltretowany, był prany już wiele razy, nie służy mu to, ale ostatnio Maja powiedziała, na moje uwagi, żeby go poprawić, że ona kocha go takim jak jest....



2. Majusia uwielbia rysować, potrafi usiąść i stworzyć....dzieło....


3. Bardzo kocha swoją młodsza siostrzyczkę, dba o nią i jak tylko mała płacze, to robi wszystko, żeby ją rozbawić - śpiewa, wygłupia się, przynosi maskotki lub smoczek.

4. Lubi chodzić do przedszkola, kocha swoją Panią Anię, juz troche tęskni, ale jednocześnie cieszy się, że jest ze mną w domu.

5. Ma bardzo dobra pamięć - zna wiele wierszyków, wyliczanek, piosenek, które z chęcią mi prezentuje.

6. Lubi bajki Disneya - ostatnio zachłannie ogląda Mojego Brata Niedźwiedzia "bo chce się nauczyć piosenki".

7. Jest bardzo spostrzegawcza i myśli logicznie. Kupiłam jej książkę z zagadkami, takie proste rymowanki, a ona praktycznie bez problemu wszystkie rozwiązuje, choć jej 7,5 letni kuzyn potrzebuje dużo więcej czasu do zastanowienia "Maja, nie mów tak od razu, daj mi szansę..."

8. Odkąd skończyła 1,5 roku śpi w swoim pokoju, a jak skończyła 2 lata z łóżeczka przeniosła się do łóżka - ze świnką Peppą :-) Ja chciałam z księżniczkami, ale ona wybrała takie :) (na tym komputerze zdjęcia brak)

9. Bardzo lubi słodycze..... Kinderki, nadziewaną czekoladę, mleczną....


10. Zdecydowanie jest córeczka mamusi, to mnie słucha i ja mam u niej autorytet. Jak coś przeskrobie, gdy jest z babcią, to zawsze zastrzega, żeby nie mówić mamie - choć zwykle i tak sama mi się później przyznaje ;-) 

11. Gdy ma katar co chwile każe sobie czyścić nos, jak tylko czuje płynący katar, biegnie z chusteczką wołając "noooseeek....!"

12. Pomimo alergii, obostrzeń z nią związanych (3 lata nie jadła mleka i jego przetworów) była i jest dobrym dzieckiem do wychowania. Miała ok 2,5 roku, wchodzi z babcią do sklepu i pokazując na lodówkę mówi: "Zobacz babciu, tu są takie serki, ale ja ich nie mogę jeść, bo jestem troszkę chora. Ale kupisz mi takie jak już będę zdrowa...?". Zawsze wszystko jej tłumaczyłam, racjonalnie i spokojnie...

13. Uwielbia się huśtać na huśtawce

14. Ma najlepszą koleżankę Anię, lubi spędzać z nią czas, znają się.....praktycznie całe swoje życie, odkąd miały 3 miesiące. Ania ma fantastycznych rodziców, którzy okazali nam wiele serca i bardzo pomogli. Zawsze ich lubiłam i ceniłam, ale w czasie mojej choroby, to oni sami proponowali, że zaopiekują sie Mają, Marta odbierała Majkę z przedszkola, brała do siebie. On jeździ na wózku, po niefortunnym skoku do wody, ona chodzi o kulach, po chorobie Heinego-Mediny. 

To właśnie Maja. 



A za oknem wciąż zima. 



Śniegu po kolana. Biało, świeżo, zimno i mroźno. Wszystko fajnie, dopóki siedzi się w domu. No...na spacer można wyjść, ale zakupy, urzędy, lekarz.... ja dziękuję ;-) Na szczęście ja i moje dziewczynki nic takiego w planach nie mamy - tylko ciepły domek i spacery. Wczoraj udało nam się wyjść na bardzo miły spacer - ale dziewczynki szalały!




Jak radzi sobie mama po operacji? Ma porządne sanki, których nie trzeba ciągnąć, wyginać się i tak dalej - mama ma sanki, które można pchać :-)





Miłego dnia :-)

15 komentarzy:

  1. Mi też się marzy choć odrobina wychowawczego, by móc spokojnie ogarnąć całą ferajnę.
    Jeśli chodzi o mieszkanie z rodzicami to jestem na nie, choć niewątpliwie ma to swoje duże plusy. Ja jednak chyba nie dałabym rady tak na stałe.
    No i sanki- super! Koniecznie musimy sobie takie sprawić w przyszłym roku. Dziewczyny same będą już ciągnąć swoje, a ja spokojnie mogę pchać Maję.
    Twoja Maja jest śliczną dziewczynką i wiesz wszystkie Maje które znam to ładne dziewczyny. Ciekawe co z naszej wyrośnie??? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie przy takiej gromadce to chyba jest dość rzadko ;-)
      Ja też jestem raczej na nie, ale co zrobić? Musze wytrzymać do końca roku....
      Sanki kupiłam dla małej Majusi i służą nam teraz dla dwójki, sa lekkie i poręczne, a to, że można je pchać, to ogromny plus :-)
      Dziękujemy za komplementy, też jestem ciekawa co z niej wyrośnie....
      Pozdrawiam! :)

      Usuń
  2. Kkasiulku, masz cudne dzieci:)Śliczne i przesłodkie dziewuszki.Nie mogę się na nie napatrzeć:)


    A propos mieszkania nie na swoim to faktycznie trudno poczuć się panią domu.Całkowitej swobody nie masz. Ale masz pomoc i mamę przy boku:) No i na szczęście to dom Twoich rodziców, więc jednak jesteś na swoim.:)

    To bardzo wielki plus, że nie mieszkacie u Twoich teściów:)Wielkie uff:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, dla mnie zawsze będą najpiekniejsze na świecie ;-)

      Otóż to - nie mogę być panią domu...! Trafiłaś w samo sedno.

      Wielkie uf, moi teście sa fajni osobno i na odległość ;-)

      Przystopowałaś z odsnieżaniem? ;-)

      Usuń
    2. u mnie roztopy i deszcz:) teraz wynosimy wiadra z wodą, żeby nam domu nie spłukało ze zbocza:)

      Usuń
  3. Masz fantastyczne córy..oby takie dalej były:)))Ale z taką mamą to chyba nie ma innej opcji:)
    Ja niestety mieszkam u tesciów...i wiem o czym mówisz aż za dobrze...ech...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy bardzo :) Aż się zarumieniałam :-)
      Łączę się z Tobą, psychicznie :)
      Uściski!

      Usuń
  4. Fajnie, że udało Ci się tyle rzeczy zaobserwować podczas pobytu w domu. Ja tam nie wyobrażam sobie iść do pracy. Lubię być w domu z dziećmi i cieszę się z tego czasu. Oby trwał jak najdłużej. Też mieszkamy z teściami ale nawet jak jedziemy na zakupy to zawsze zabieramy dzieci. Do wszystkich znajomych chodzimy z dziećmi i spędzamy z nimi dużo czasu. Masz wspaniałe dzieciaczki i pewnie tak jak Tobie przykro by mi było gdyby moje dziecko w nocy poszło do babci, a ni do mnie. Korzystaj z tego czasu ile się da.
    Pozdrawiam!
    Iza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdy byłam w ciąży z Milenką planowałam zostać w domu, ale koleżanka która mnie zastępowała zaszła w ciążę i musiałam wrócić do pracy. No i budujemy dom, a z nas dwojga to ja mam wyższe stanowisko i pensję. Takie życie....
      Mieszkacie z teściami, ale kuchnię masz osobną, prawda? To Twoje królestwo? :-)
      Zawsze wszędzie jeździmy z dzieciakami, nie mają problemu ze sklepami, lubią odwiedzać ciocie i wujków. Ale tez nie lubię ich wszędzie ciągać i wtedy moja mama jest ogromna pomocą, a dziewczynki ja bardzo kochają. I to nie tak, że mnie było przykro, raczej śmieję się, że znalazła sposób, bo ja bym ja w nocy przytuliła i odprowadziła do pokoju. Maja nigdy z nami nie spała, zdarza jej się przebudzić nad ranem i wtedy mnie woła. Ona raczej nie lubi z nami spać, łóżko rodziców kojarzy jej się z porannymi harcami ;-) I na serio tak dba o siostrę - rano nie wchodzi dopóki nie usłyszy, że Milunia wstała. Jestem poniekąd zmuszona korzystać z tego czasu, ale cieszę się przeogromnie i planuję zostać w domu dopóki Milunia nie pójdzie do przedszkola, czyli jakieś 2 lata. A co dalej.... zobaczymy.
      Ty jesteś, mam wrażenie, bardzo spokojną osobą. Taką ułożoną, zrównoważoną.... ja jestem okropnie nerwowa, choleryk, rozdrażniona, wciąz jeszcze nie do końca fizycznie sprawna, dlatego mówię, że czasami muszę wyjść, pobyc sama ze sobą, że w pracy odpoczywałam. Tak było. Ale wiele razy, gdy biegałam z wywieszonym językiem, bo w wakacje wychodziłam z domu o 8 a wracałam o 18, ze łzami w oczach pytałam siebie czy warto było, po co tak się męczę, za czym gonię. Tak pędziłam, że skończyłam na sali operacyjnej.
      Ale świetnie jest być w domu z dzieciakami, o ile mniej nerwów! Odkąd pamiętam boli mnie głowa, na 7 dni w tygodniu, mnie 4 razy na bank boli łepetyna. Nie ruszałam się z domu bez tabletek w torebce. Nie daj Boże dłużej pospałam, czasem nie mogłam dopić kieliszka wina do końca, bo już mnie bolała głowa. A alkoholu raczej w ogóle nie piję, dosłownie minimalne ilości, jestem bardzo ekonomiczna ;-) Tak więc dla mnie 2 drinki to już bardzo dużo - kac i ból głowy murowany. Po operacji, odkąd jestem w domu, czyli od początku listopada (prawie 3 miesiące) głowa bolała mnie...może kilka razy? Co za fantastyczne uczucie!! Wolność :-)
      Pozdrawiam Cię cieplutko :-)

      Usuń
  5. A mnie zaskoczyła jej dojrzałość i odpowiedzialność...pójdzie do babci...
    Dobrze wróży na przyszłość...:):):)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu, dokładnie tak, jest bardzo dojrzała i odpowiedzialna. Zawsze myśli o siostrze, żeby się wyspała i ja również. Często mnie tym zaskakuje. No i uwielbia przytulać sie do babci, tak jak i babcia. Obie są szczęśliwe, to czemu ja miałabym być smutna? :-)
      Buźka!

      Usuń
  6. Pupeć i stosunek Twojej córki do niego to dla mnie mistrzostwo. Prezentuje bardzo tolerancyjne i dojrzałe podejście - wielu dorosłych mogłoby się od niej uczyć:) Sama (choć mam 25 lat) mam już wysłużonego Miśka i nie myślę się z nim rozstawać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na mnie też to zrobiło duże wrażenie i dlatego postanowiłam, że dopóki Maja sama nie poprosi, żeby Przyjaciela poratować, to nie będę nic z nim robić.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  7. Czasem padam na twarz, czasem mam wszystkiego dość i czasem mam ochotę wyskoczyć przez okno. Ale NIGDY, przenigdy nie zdecydowałabym się na mieszkanie z mamą czy (NIGDY!!) z teściami. Naprawdę podziwiam rodziny, które mieszkają razem. Moje zmęczenie jest ceną za wolność. Ale warto, nikt się nie wtrąca (tzn. na odległość non stop dostaje dobre rady, ale radzę sobie z tym), nikt mi nie patrzy na ręce. I mam święty spokój. A biorąc pod uwagę że obie babcie są najmądrzejsze na świecie, że obie chcą jak najlepiej, a mnie szlag trafia jak ktoś mnie chce na siłę uszczęśliwiać, to wiem jedno - warto mieszkać samemu.
    Fajne Dziewczyneczki 8)
    Buziak.
    ps.mam w Kłobucku rodzinę 8)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj jak straszliwie mnie tej wolności brakuje....:-( Niestety, nic nie mogę teraz zrobić, zmienić. Mam ogromną nadzieję, że uda nam się do końca roku zamieszkać w naszym domu. On mi się już śni, wiesz? Gdyby nie to, że budowa w toku, że teraz to już tylko instalacje i wykończenie to bym kupiła gotowy dom, albo mieszkanie w bloku, budowa straszliwie się przeciąga, a moich nerwów tak rozciągnąć się nie da, niestety....
      PS. Jaki ten świat mały :)

      Usuń